środa, 22 grudnia 2010

Tajemnica nawiedzonego pensjonatu.

Zakładając kurs "Cudowny Świat Metafory" nie spodziewałem się, że zyska tak ogromną popularność.
Moje maile zainspirowały do zmian niejednego czytelnika/czytelniczkę.

Jednak ostatnio przytrafiło się mi się coś bardzo miłego. Otóż, jeden z czytelników postanowił podzielić się ze wszystkim swoim talentem pisarskim.

Poprosił mnie o umieszczenie w tym kursie bajki z morałem.


W tym miejscu mam do Ciebie gorącą prośbę, jeśli masz coś w swojej szufladzie podobną perełkę, to nie krępuj się, przysyłaj do mnie. Obiecuję umieścić ją na swoim blogu.

I jeszcze jedno. Po przeczytaniu możesz pozostawić swój komentarz pod tym postem. Będę Ci bardzo wdzięczny za każde słowo.


Tajemnica nawiedzonego pensjonatu.
"Przez ten nawiedzony dom nie mam zbyt wielu gości, a i zima tego roku jest bezśnieżna" - pomyślał Leon wyglądając z balkonu swego pensjonatu w górach. Leon miał jeszcze jedno zmartwienie: mimo iż przekroczył trzydziestkę nie miał żony, co więcej, nie miał nawet kandydatki na żonę. Gdy tak rozmyślał nad swym trudnym położeniem, dostrzegł jak po stromej ścieżce wspina się ku niemu nieznajomy mężczyzna. Był to Psycholog.
- Dzień dobry! - zawołał specjalista od ludzkiej psychiki - czy można się tutaj zatrzymać na noc?
- Dzień dobry! - odparł Leon - zapraszam, ale...- tutaj ugryzł się w język, chciał bowiem ostrzec nieznajomego przed tajemnicą, jaka czaiła się w pensjonacie w ciemnościach nocy, ale pomyślał równocześnie, że tym sposobem nie zarobi nawet na skromne życie.
- Czuję tu powiew tajemnicy - pochwycił Psycholog -jednak tajemnice są po to, by je rozwikłać...
Mówiąc to wszedł do środka, podczas gdy Leon zszedł na dół. Psycholog rozglądał się ciekawie po izbie.
- Wiem, co chciałby pan powiedzieć: przydałaby się tutaj kobieca ręka -powiedział szczerze Leon.
***
Po kolacji Leon zaprowadził gościa do pokoju na piętrze, w którym miał spędzić noc. Miał przy tym pewne wyrzuty sumienia, gdyż wiedział, że jak zwykle nocą w pensjonacie będą dziać się dziwne rzeczy. Nie trzeba było długo na to czekać: po zgaszeniu świateł ze strychu zaczęły dobiegać przeraźliwe jęki, i jakby tego było mało, z piwnicy słychać było jakby szum oceanu. Psycholog zszedł na dół.
- Co to było? - zapytał Leona bez specjalnego zdenerwowania, był bowiem człowiekiem nauki, który w żadne duchy nie wierzy.
- Nie wiem, nigdy nie miałem odwagi tego sprawdzić
- Jeśli chce pan rozwiązać ten problem, musi stawić mu czoła. A ja mogę panu w tym towarzyszyć. ( " Już niejeden raz towarzyszyłem ludziom w odkrywaniu tajemnic ich duszy - tego prawdziwego domu, w którym mieszka nasze „ja” pomyślał) Leon przez chwilę walczył ze swoim strachem, widząc jednak życzliwość i odwagę swego gościa - zgodził się.
- Niech pan otworzy - powiedział Leon, gdy stali przed drzwiami prowadzącymi na strych.
- Nie, to pan jest tu gospodarzem -odparł Psycholog Leon zebrał się na odwagę i jednym pchnięciem otworzył drzwi. W przyćmionym świetle świecy dostrzegli skuloną postać wydającą jęki.
- Kim jesteś? - zapytał Psycholog
Postać wyprostowała się i wtedy zobaczyli jej bladą twarz i duże kły -był to bowiem wampir. Wampir ten budził raczej litość niż strach, gdyż twarz jego tonęła we łzach. Na pytanie Psychologa
odpowiedział:
- Jestem wypartą seksualnością Leona. Jestem nieszczęśliwy, gdyż tęsknię za jednością z jego uczuciami. Gdybym się z nimi zjednoczył przestałbym być potworem i wystąpiłbym w roli, do której zostałem stworzony: do trwałego związku z kobietą.
Leon zdziwił się niepomiernie. Uświadomił sobie bowiem, że w przeszłości walczył z narastającym w nim erotyzmem, że go na przemian tłumił i ulegał mu, nigdy zaś nie zintegrował go z uczuciami do konkretnej kobiety, czego ilustracją była drapieżna bezosobowa pornografia.
- Chodź, zabieramy cię na dół - powiedział Psycholog do wampira
- Jeśli to możliwe, zanieście mnie w trumnie, do której chowam się w dzień
- W porządku
Gdy wampir wszedł do trumny i zawarto za nim wieko, Psycholog i Leon ramię w ramię zanieśli ją na dół do oświetlonej izby.
- Uff! - odsapnęli po wspólnym wysiłku i znów usłyszeli jakby szum morza dobiegający z piwnicy.
- Co może być straszniejszego od wampira? -zawołał odważnie Leon i w towarzystwie Psychologa podążył na dół.
W piwnicy stała wanna napełniona szumiącą wodą, po której pływała ryba głębinowa z wielkimi zębami. Ryba również budziła raczej litość niż strach, cała bowiem była we łzach.
- Kim jesteś? - zapytał Psycholog
- Jestem wypartą emocjonalnością Leona. Jestem nieszczęśliwa, gdyż tęsknię za jednością z jego seksualnością i w ogóle męskością. Gdyby mnie z nią zintegrował, przestałabym być potworem i służyłabym jego osobistemu szczęściu dając mu także miłość do kobiety, bo do tego zostałam stworzona.
I tym razem Leon sięgając pamięcią w przeszłość przypomniał sobie, jak to nie akceptował swoich uczuć, jak im nie ufał, aż stał się emocjonalnie martwy. Uczucia odżywały jedynie w jego snach - budził się czasem łzami. Nie umiał kochać i jedynymi emocjami jakie w nim były to najeżone zębami ciemności lęku i nieufności.
- Chodź, zabieramy cię na górę - powiedział Psycholog do ryby głębinowej
- Jeśli to możliwe, zabierzcie mnie razem z wanną
- W porządku
Gdy wnieśli wannę do izby, Psycholog pomyślał, że nadszedł czas, by seksualność i emocjonalność Leona zespoliły się w jedno.
- Niech pan otworzy trumnę - powiedział do Leona Leon otworzył powoli wieko trumny i pomógł wstać wampirowi. W jasnej izbie zapanowała chwila napięcia. Kiedy oczy wampira i ryby głębinowej spotkały się, na obliczach obojga zagościł uśmiech.
- Już dawno chciałem cię poznać - powiedział wampir
- Ja też marzyłam o spotkaniu z tobą - odparła ryba głębinowa W tym momencie wampir i ryba głębinowa przestały być tym, czym były do tej pory - nękającymi Leona potworami, bo najzwyczajniej w świecie znikły. W miejscu zaś, gdzie była wanna pojawiła się kula ze śniegu, natomiast miejsce trumny zajęła butelka znakomitego wina wraz z laską cynamonu.
- Niech pan wyniesie śnieg na zewnątrz - powiedział Psycholog Gdy Leon to uczynił, ze zdziwieniem stwierdził, że zaczyna padać. Był to długo oczekiwany śnieg.
- Hurra! Jestem uratowany! Znów będę miał gości i wreszcie nie będzie tu nic straszyć. Może napijemy się po lampce wina?
- Niech pan zachowa to dla gości, którzy przyjdą tu po mnie.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi
- Czyżby to jeszcze jeden potwór? - zaśmiał się Leon, po czym otworzył. W drzwiach stała piękna dziewczyna.
- Dobry wieczór panom! Przepraszam że o tej porze, ale trochę zabłądziłam i zobaczyłam światło
- Serdecznie zapraszamy - powiedział Leon pomagając dziewczynie zdjąć kurtkę - musi być pani potwornie zziębnięta. Na szczęście mam tutaj butelkę wina i cynamon, z których przygotuję grzaniec
- To wspaniale! - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Widzę, że nie jestem już potrzebny. Pójdę na zasłużony odpoczynek -przypomniał o sobie Psycholog puszczając dyskretnie oko do Leona.
- Dziękuję! - powiedział Leon i w tym krótkim słowie zawarł całą swoją wdzięczność dla tego Człowieka, który jawił mu się niemal jako posłaniec Niebios.
***
Dziesięć lat później Leon i Leonilla ( bo tak miała na imię dziewczyna, która zabłądziła w tamtą śnieżycę) stali na balkonie pensjonatu patrząc na majestatyczne szczyty gór.
- Wiesz, - powiedziała Leonilla - tamtej nocy to nie wirujące w świetle tego domu płatki śniegu mnie tu sprowadziły, lecz czystość i świeżość twoich uczuć. I to nie grzaniec z wina mnie tu zatrzymał, ale ciepło twojej zmysłowości.


KONIEC.
Pozdrawiam:
Bolesław Gargol (autor)

Ja również pozdrawiam,
Artur Rak

13 komentarzy:

  1. Piękna opowieść! Wesołych Świąt i dziękuję za wszystkie poprzednie opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuje się jakby ta bajka opowiadała o mnie. Miałem na studiach biblioterapie, ale jednak odnosiła się ona w szczególności do dzieci. Ta jest dużo lepsza i bardziej aktualna. Czy można się jeszcze zapisać na Cudowny świat metafor?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry pomysł na scenariusz filmowy - komedia romantyczna z happy endem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bicz współczesnych mężczyzn. Ktoś wbija im do głowy, że jesteś facetem, faceci nie płaczą, facet jest silny, nie powinien rozczulać się, musi dominować, nie poddawać się na kobiece manipulacje.. i wiele innych bzdur. I wyrasta z chłopca uczuciowy kaleka. A w rzeczywistości potworny tchórz. Tacy nie boją się ubliżyć, obrazić, a nawet w mordę dać, ale powiedzieć matce "Kocham cię" - to szybciej zniszczą komuś życie, tak samo nie potrafią spojrzeć swoim dzieciom w oczy, boją się ich, dlatego spieprzają od kobiet, bo niby "nie stworzone" do bycia ojcami. A to tylko wymówki, żeby ukryć swój strach. Mój mąż był takim emocjonalnym kaleką. Byliśmy razem, a jednocześnie osobno. On sam ze sobą, ja z dziećmi. Kiedy "odstawiłam go od cycka" (nic w domu nie robił) zaczął pracować nad sobą. Ale cóż, miłości nie wrócisz. Ma 50 lat, nie ma pracy, jest pokłócony z rodziną, z dziećmi, mną, nie ma przyjaciół, ani jednego. Jest sam. Dopiero teraz widzi, że spaprał życie mi, dzieciom, a przede wszystkim SOBIE. Teraz nie wstydzi się płakać, i przejawiać uczucia, ale... moje serce dla niego umarło. Więc młodzi powinni pomyśleć, co robią, co mówią, i dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej. I kopać się w sobie, wyciągać swoje strachy na światło dzienne, NIE UCIEKAĆ! Dlaczego kobiety teraz zdominowały świat? Bo mężczyźnie łatwiej było uciec. Kobieta NIE MIAŁA WYBORU. Kobieta NIE MOŻE uciec od ciąży, od dzieci, od odpowiedzialności. I to jest prawdziwa odwaga! Uciekają tylko tchórzy. Co to za odwaga zbajerować kobietę, zaciągnąć ja do łóżka, ubliżyć matce? Odwaga jest wziąć odpowiedzialność za siebie i za innych.

      Usuń
  4. Zbeczałem się, ale dziękuję. Marcin

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne.... Męzczyźni potrafią pięknie mówić i pisać... odkrywając przed światem piękną duszę. Pozdrawiam serdecznie i prosze o więcej :o)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podobny motyw wykorzystano w filmie "Ziemiomorze", ekranizacji dwóch pierwszych tomów pięcioksięgu "Ziemiomorze" Ursuli K. Le Guin. Serdecznie polecam! Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. P)iękne i prawdziwe, często nie uświadamiamy sobie naszych uczuć, bronimy sie przed nimi ...a wystarczy , ze ktoś wskaże nam drogę i całe życie nabiera kolorów:)HARMONIA

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję to było piękne i bardzo wzruszające.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super opowiadanie.

    Często wiele osób nieświadomie odgradza się od tego, co chce dać im świat. Często odrzucają dobro i ciepło, którym chce obdarzyć ich drugi człowiek. Dopóki sami tego nie zrozumieją, dopóty będą samotni i biedni w tej swojej samotności. Ale całe szczęście, że na niektórych przychodzi moment przebudzenia i zaczynają dostrzegać konieczne zmiany.

    Jakże trafne i prawdziwe jest to opowiadanie. Dziękuję i pozdrawiam, Robert

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobrze, w końcu, jak należy, tak być powinno ! Piękne. i prawdziwe. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sorry, ale jak dla mnie zbyt zwykłe i nudne

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam!
    Bardzo mądrze napisane .Ale ktoś tych "kalekich" mężczyzn wychowuje. Czy narodzi się nowa era uczuciowych mężczyzn ,to tylko od nas zależy -matek i ojców. Mężczyzna i kobieta potrzebują tyle samo miłości. Ja codziennie,nie może trzy razy dziennie mówie do swoich dwóch synów "kocham" i to samo słysze od nich. Kocham cię mamo.
    Ula

    OdpowiedzUsuń