piątek, 28 sierpnia 2009

Relacja z moich wakacji na Słowacji.

I już po wakacjach. Co prawda ze Słowacji wróciłem w nocy z piątku na sobotę, ale dopiero teraz znalazłem wolną chwilkę aby coś naskrobać.
Muszę przyznać, że w końcu wypocząłem. Naładowałem baterie, by znów ruszyć pełną parą. Lubię spędzać swoje wakacje w aktywny sposób, nie obeszło się więc bez górskiej wyprawy.

Pewnego dnia wybraliśmy się w góry: ja, żona, kolega, i nasze troje dzieci. Niestety już po wyjściu z samochodu moja córka odmówiła posłuszeństwa. Nie pozostało mi nic innego jak zarzucić ją sobie na barana.
Postanowiliśmy, że pójdziemy nad wodospad. Na tablicy napisane było 1.50 minut, ale praktyce okazało się to znacznie więcej. Na miejsce dotarliśmy po 3 godzinach całkowicie zmordowani. Muszę przyznać, że było warto.

W dolinie roztaczał się przepiękny widok. W zeszłym roku zeszła tu ogromna lawina, która spustoszyła krajobraz. Drzewa połamane były jak zapałki. Wszystko widać w załączonej galerii.

Czekał nasz jeszcze powrót. Na szczęście była jeszcze inna droga, całkowicie asfaltowa, więc poszło na to trochę sprawniej.
W sumie pokonaliśmy w tamten dzień 10 kilometrów. Najbardziej dumny jestem z mojego czteroletniego syna, który przez 95 % drogi szedł na własnych nogach.
Skutki tej wyprawy odczuwałem w moich plecach i nogach jeszcze przez następne trzy dni. Ale nie żałuję, to był naprawdę niesamowity wyczyn.

Zapraszam na pokaz slajdów z tej fascynującej wyprawy.

Pozdrawiam.
Artur

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz