W dzisiejszym poście przedstawiam świetną metaforę. Nawiązuje ona do sytuacji, w których się często znajdujemy i wydaje na się, że nie mamy już innego wyjścia. Przeczytajcie.
Było to dawno, dawno temu, daleko stąd, na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierze miało dużo szczęścia, bo przeżyło upadek bez jednego zadrapania. Studnia jednak była głęboka, a mężczyzna nie wiedział jak ma wydostać osiołka. Gdy farmer zastanawiał się, co zrobić, zwierzę żałośnie ryczało godzinami. Farmer zebrał najmądrzejszych ludzi z wioski i zapytał ich: „Co robić?".
Mędrcy nie znaleźli sposobu wydobycia osiołka, a ponieważ w studni było mało wody, a osiołek był już stary, polecili mężczyźnie zasypać studnię.
W pierwszej chwili mężczyźnie trudno było pogodzić się ze stratą osiołka, ale skoro nie ma innego rozwiązania, to trudno, tak musi być.
Mężczyzna wziął łopatę i zaczął zasypywać studnię. Gdy wrzucił dużą ilość ziemi, pomyślał, że już zasypał osiołka…
Gdy pochylił się nad studnią o mało nie wpadł do niej z wrażenia. Zobaczył, że osiołek jest cały na dnie i wesoło sobie tupie kopytkami.
Pomyślał „Jak to możliwe? Tyle ziemi wsypałem do studni, a jego całego ciągle widać. Czyżby cud?".
Wrzucając kolejną łopatę ziemi zajrzał do studni. Zobaczył jak ziemia spada na grzbiet osiołka. Ten strząsa ją z siebie. Ziemia spada na dno, a osiołek ją udeptuje i jest kilka milimetrów wyżej. Wrzucił drugą łopatę. Osiołek strzepał ziemię z grzbietu, udeptał ją nogami i znów był kilka milimetrów wyżej.
Kilkadziesiąt łopat później, osiołek był już na wyciągnięcie ręki, a mężczyzna mógł go pogłaskać. Chwilę później osiołek z radością wyskoczył ze studni, a mężczyzna cieszył się, że udało mu się ocalić osiołka.
Pytanie: Kto uratował osiołka? Mężczyzna?
Nie. Osiołek sam się uratował, bo wiedział, że życie będzie zasypywać go śmieciami i problemami. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku „wolności”...
Jeśli słyszysz, że nie ma rozwiązania, to oznacza to, że rozwiązanie jest, tylko jeszcze nikt go nie wymyślił. Musisz zrobić to sam.
Ładne, słodkie... Tylko trochę komentarz kawa na ławę. Ale dobre.
OdpowiedzUsuńhmm...troche smutnez dobrym zakonczeniem z tym tylko ze niektorych naszych klopotow nieda sie zdeptac i wzbijac w gore trzeba je rozwiazac
OdpowiedzUsuńOpowieść przyjemna i pozyteczna. Ale znacznie bardziej podoba mi sie to: "Jeśli słyszysz, że nie ma rozwiązania, to oznacza to, że rozwiązanie jest, tylko jeszcze nikt go nie wymyślił. Musisz zrobić to sam."
OdpowiedzUsuńI to warto sobie przypomnieć czasami... Tak naprawdę uważam że należy w zyciu jedynie liczyć tylko na siebie. Życie i biznes rpzekonały mnie, że obchodzimy ludzi tylko gdy im to na rękę, a wspólczesne 'przyjaźnie" polegają na mówieniu kazdy o sobie.
Musisz to zrobić sam...
Musisz to zrobic sam...
Musisz!
Osiołek jak osiołek - wykorzystał nadarzającą się okazję po prostu instynktownie otrząsając się ze spadających z góry grud ziemi. Ciekawsza relacja jest pomiędzy właścicielem osiołka a wioskowymi mędrcami. Sytuacja go przerosła. Odwołał się do autorytetów. A oni znaleźli rozwiązanie na miarę swojej wiedzy, choć niekorzystne dla właściciela i dla samego osiołka. Co jednak najciekawsze - właściciel zwierzęcia "oddał walkowerem" dalsze próby rozwiązania problemu. Można przecież było podkarmić osiołka i jeszcze trochę dłużej poszukać innego rozwiązania. Z zupełnie innej strony: autorytety rzecz ważna i często upraszcza życie, ale czy zawsze należy ich słuchać bezkrytycznie?
OdpowiedzUsuńzairazki
super! takie podejście mi się podoba! tak patrząc na kolejne życiowe problemy, które już przeszliśmy, i których pewnie jeszcze sporo przed nami, w skrócie można każdy z nich nazwać kolejnym krokiem (do doskonałości ;) ?). W końcu okazuje się, że radzimy sobie coraz lepiej, coraz więcej mamy rozwiązań. Każdy problem to tak naprawdę nowe wyzwanie i szansa rozwoju :) a, że nie przychodzi to łatwo... No cóż, bardzej cenimy to, co nas kosztuje :)
OdpowiedzUsuńwspaniała metafora na dzień pełen zgorzknienia. co cię nie zabije to cię wzmocni.
OdpowiedzUsuńto dokladnie to, z czym mam wlasnie doczynienia. mam problemy. one sa do rozwiazania. na poczatku spanikowalam, bo kompletnie nie wiedzialam jak sie za nie zabrac. duzo rozmawialam z roznymiludzmi. kazdy mi podpowiedzial cos innego, cos fajnego, cos madrego zostalo dorzucone do mojego problemu. no i faktycznie jak zaczelam widziec swiatelka w tunelu to sie poczulam jak ten osiolek- milimetr po milimetrze, kazdy problem mnie hartuje. na pewno nie tak latwo dopuszcze nastepnym razem do podobnej sytuacji,w kt. jestem teraz. wiec o kilka milimetrow jestem madrzejsza.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z opinią umieszczoną przez anonimowego z 8 sierpnia, że można liczyć tylko na siebie, a właściwie MUSZĘ liczyć tylko na siebie. Uważam, że żyjemy wśród ludzi i można korzystać także z ich pomocy, czasem nawet nieumiejętnie podanej. Tylko trzeba umieć ją wykorzystać. Gdyby właściciel nie wrzucał ziemi, osiołek nie wydostał by się.
OdpowiedzUsuńMetafora fantastyczna, pokazująca, że w sytuacji nawet wydawałoby się bez wyjścia jest rozwiązanie, tylko trzeba myśleć kreatywnie i nie poddawać się.
Dla mnie z kolei to pokazuje, że owszem w nas jest odpowiedz, ale czasem w momencie najbardziej krytycznym nie potrafimy znależć rozwiązania, spojrzeć na sytuacje obiektywnie....To sprawia ,że wydaje nam sie ta sytuacja bez wyjścia i im bardziej chcemy, tym większa niemoc nas ogarnia...I to jest moment na odpuszczenie!!!!.... przeczekanie, bo rozwiązanie zawsze potem przychodzi! czy to z zewnątrz, od innych ludzi, okoliczności czy to od nas....ale po jakimś czasie.... Staram się, nie podejmować decyzji, jak szargają mną sprzeczne emocje.....i myślenie typu: sytuacja bez wyjścia...
OdpowiedzUsuńodniosę się trochę globalnie, ponieważ wszystkie bajki są piękne i tworzą jedną całośc. poruszają codzienne sprawy, problemy, pytania .. - na które czasem człowiek nie zna odpowiedzi. dają nadzieję. a to jest bardzo dużo. dziękuje
OdpowiedzUsuńczytamy i nagle zdajemy sobie sprawę, że to wszystko wiemy, każda z przypowieści niesie za sobą prostą mądrość... jesteśmy jednak tak zabiegani, że nie zauważamy tego, co proste...
OdpowiedzUsuńkażda z metafor daje mi jednak coś ważnego - uśmiech i chwilę refleksji...
Sliczne ... :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetne! i daje do myślenia!
OdpowiedzUsuńMuszę napisać iż ja w takiej sytuacji szybko szukam rozwiązania sama bo determinacja popycha do szybkiego myślenia.
OdpowiedzUsuńsię wzruszyłam wręcz, wiem ciepłe kluchy ze mnie, ale to takie ładne i prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńDoskonałe spostrzeżenie !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOsiołek wykorzystał swoją szansę, bo problemy zasypywały go powoli, rozłożone w czasie, ale czy poradził by sobie gdyby od razu spadła na niego pełna przyczepa ziemi. Tak jest też z nami, do pewnego czasu radzimy sobie z małymi problemami, ale gdy się wszystko zawali to już koniec...
OdpowiedzUsuńTe metafory są niesamowite! Życie przecież może być takie piękne...
OdpowiedzUsuńCiekawe porównanie. Chociaż nie zawsze tak jest, że problem można "zasypać" by sam się rozwiązał. Zgadzam się jednak z faktem, że czasem trzeba porozmawiać z innymi bo wtedy możliwe, że narodzi się w naszej głowie pomysł na rozwiązanie naszego problemu. Uważam, że to prawda, że chociaż czasem się wydaje, że nie ma żadnego wyjścia, to wyjście to istnieje tylko trzeba najpierw pomyśleć...
OdpowiedzUsuńWyjście z danej sytuacji jest zawsze. Inna kwestia, że to my sami musimy znaleźć rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńLiczyć trzeba na siebie, inni są tylko od wspierania nas.
ładne - znałam podobną - 3 żaby wpadły do wiaderka ze śmietaną, jedna od razu się poddała, i utonęła. druga próbowała wyskoczycz wiadra - ale udrzyła w rączkę od widra, wpadła do niego i też utonęła. 3 - spokojnie pływała, a ruchy jej nóg spowodowały, że zrobiło się masło. stojąc na twardym podłożu spokojnie wyskoczyła z wiadra...
OdpowiedzUsuń~Filinka
Witam,
OdpowiedzUsuń,jak łatwo autorytety manipulują nami!
Współczuje właścicielowi osiołka. Osiołkowi też współczuje takiego właściciela-przyjaciela . Gdyby oboje żyli w naszych czasach to na osiołkową głowe spadałaby taczka ziemi naraz co
5 minut i nie tak łatwo przyszłoby mu na wydeptywanie sobie ziemi. Ale gdybym podniosłą się z takiego upadku, zerwałbym kontakt z właścicielem i z wioską, ponieważ moim najlepszym przyjacielem jest ten,który wydobywa ze mnie to,co jest we mnie najlepsze!!!
Pozdrawiam
Aneta
Kolejna bajka,która trafia w potrzebę mojego aktualnego stanu duszy.To tak jakbyś widział moje problemy i ,,sypał mi ziemię pod nogi''Dzięki!!! Ewa
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńW życiu naprawdę tak jest że musimy się wydostawać z takiej studni. Ja często sobie powtarzam że "nie sztuką jest upaść na dno, sztuką jest to żeby tam nie zostać" Dużo przeszłam w życiu i często wydostawałam się z takiej "studni" sama napewno bym z niej nie wyszła. Rozmowa i zaufanie to jest to co pomaga w życiu :)
Pozdrawiam